Ostatnie kilka tygodni mojej pracy w Parlamencie Europejskim zdominowało rozporządzenie metanowe. Na tym malutkim, ale jakże ważnym dla wielu ludzi - zwłaszcza w województwie śląskim -wycinku widać jak w soczewce stosunek polskiego rządu do transformacji energetycznej i brak jakiegokolwiek pomysłu na politykę międzynarodową. A może po prostu brak kompetencji? A było tak – pierwsza propozycja, która pojawiła się na stole została zaproponowana przez Komisję Europejską (a więc zgodził się na nią także polski Komisarz z PiS). Ta propozycja praktycznie zamykała cały sektor wydobywczy na Śląsku do 2031 roku (a więc niezgodnie z zaplanowaną przez UE transformację energetyczną i Umową Społeczną, która mówi o 2049 roku). To doprowadziłoby do tragedii – ponad 100 000 osób straciłoby miejsca pracy. Na szczęście na wysokości zadania stanęli związkowcy i to z różnych organizacji związkowych i do akcji wkroczyliśmy my – Europosłowie z opozycji. Spotykaliśmy się ciągle i współpracowaliśmy, przekonywaliśmy, pokazywaliśmy bezsensowność i ogromny ślad węglowy ewentualnego importu węgla z dalekich krain do Polski.
Ja sam spotykałem się z najważniejszymi politykami odpowiedzialnymi za to rozporządzenie – z Juttą Paulus z Zielonych, Tiemo Wolkenem z niemieckiego SPD i wielokrotnie z Jensem Geierem – z mojej frakcji europejskiej socjaldemokracji, który dodatkowo pochodzi z Essen w Zagłębiu Ruhry. Geier brał udział w zorganizowanym przeze mnie święcie Śląska w Europie w Brukseli kilka tygodni temu, więc mówił mi, że absolutnie nie chce, aby na Śląsku wzrosło bezrobocie przez niedociągnięcia rządu PiS.
I udało się ich przekonać. Ba, udało się doprowadzić do kompromisu, który jest rozsądny i który ratuje miejsca pracy. Podnieśliśmy limit metanu do 5 ton / 1000 ton wydobycia i to na operatora (a nie na pojedynczą kopalnię), zastąpiono kary opłatami, które będą wracać do operatora w postaci inwestycji środowiskowych oraz wyłączono z rozporządzenia węgiel koksujący – tak potrzebny do produkcji stali. Pokazaliśmy, że współpraca, rozmowa i negocjacje w Unii Europejskiej mogą kończyć się sukcesem – tylko trzeba ze sobą współpracować, rozmawiać i przekonywać partnerów z Zachodu – bez bezsensownego machania szabelką. Tyle i aż tyle.
Transformacja tak – ale w jej centrum musi stać człowiek i zdrowy rozsądek. Muszą powstać nowe miejsca pracy na Śląsku, a pracownicy sektora wydobywczego muszą trafić na zasłużone emerytury.
I naprawdę bardzo się cieszę, że mogłem w tej sprawie pomóc – w takich chwilach wiem, że warto było iść do polityki.