Kaczyński obiecywał Budapeszt w Warszawie. A tam już prawie Białoruś.
Wraz z Komisją Śledczą ds. Pegasusa odwiedziłem Budapeszt w połowie lutego. Pojechałem wcześniej - w niedzielę, aby się trochę rozejrzeć, porozmawiać z normalnymi ludźmi, pooglądać słynną węgierską telewizję.
O architekturze, walorach kultury, kuchni, turystyce nie muszę pisać – kto był – ten wie, piękne miasto, dobry klimat, pyszna kuchnia, masa turystów – żadnych różnic w porównaniu z Pragą, Paryżem czy Krakowem.
Media – oglądałem telewizję publiczną przez 4 godziny – od 20 do północy w nocy z niedzieli na poniedziałek. Czy były szaleńcze ataki na opozycję jak w TVP? Nie! Zero. Może dlatego, że opozycja została w Węgrzech pokonana kilkukrotnie (także taką zmianą ordynacji, żeby w każdej konfiguracji nie była w stanie wygrać). Co więc było w mediach? Orban, Premier Wiktor, Wiktor Orban non stop. I zawsze w dobrym świetle.
Ludzie. Apatia. Unia niestety nie reagowała na samym początku, kiedy Orban zaczynał swój prorosyjski i antyeuropejski taniec, Parlament Europejski niestety poza rezolucjami w tej sprawie niewiele może zrobić. Próbujemy, ja sam uważam, że artykuł 7 w stosunku do Węgier Orbana – czyli zawieszenie w Radzie na pół roku – to jest absolutne minimum.
Prace Komisji ds. Pegasusa. Orban nie podsłuchiwał tak nachalnie opozycji jak rząd PiS. Krył się i używał Pegasusa tylko w stosunku do kilku mało ważnych polityków, ale dobił Pegasusem społeczeństwo obywatelskie i wolne media. Ponad 300 osób – na skalę węgierską – bardzo duży zasięg. Minister Sprawiedliwości Węgier – Pani Varga – w ostatnim momencie napisała w swoich mediach społecznościowych, że nie spotka się z nami, bo jesteśmy podobno „siłami zewnętrznymi” i „sponsoruje nas Soros” – propagandowa mantra powtarzana na Węgrzech od lat.
Węgry są o 1 most dalej, o 1 wybory wygrane przez autokratów dalej. Blisko Rosji, coraz dalej Unii Europejskiej. Piszę to wszystko ku przestrodze. Rząd Orbana przez 7 lat był najbliższym sojusznikiem PiS. Stracone lata, stracona prawie dekada w polityce zagranicznej. Węgry za Orbana nie będę wielkie. Staczają się coraz bardziej w stronę rosyjskiego niedźwiedzia.
Na koniec najważniejsze – mimo wszystko ta łódź już tonie – inflacja w ujęciu rocznym sięga 25% na Węgrzech. Jak to się skończy? Łatwo przewidzieć.